Rychtujecca śmieły, achwočy,
Na ŭschodcy achwiaru wiadzie;
Zakryty kabieciny wočy,
Lancuh na ruce i nazie.
Kat hlanuŭ na babu, na nieba,
U niz na ludziej, na ziamlu,
Piatlu załażyŭ, jak i treba,
Piatlu jon na šyju swaju.
Kabieta źlacieła z uschodaŭ,
I stolik za jeju źlacieŭ,
Pačulisia kryki z narodu,
Što tut że stajaŭ i hladzieŭ.
...........
Baltajecca trup na wiaroŭce;
Kabieta prypała da noh,
I wyrwałoś strašnaje słoŭce:
«Synoček, moj rodny, synok!..»
A niebo ŭsio čorna, jak saża,
I kryk daletaje sawy,
Padwodziuć kabiecinu straży:
Jim treba jaje haławy.
|}
Kurhany. Jak chmuryn pahlad tumanny, Jak na bieli pleśni-plamy, Chto kali tudy zahlanuŭ,
|